Nieodłącznym elementem zwiedzania nowych miejsc jest zapoznanie się z lokalną sceną escaperoomową. Nie mogło tego więc zabraknąć w Talinie, stolicy Estonii. Nasz wybór padł na pokój o nazwie Lastekodu saladus, czyli Tajemnica sierocińca. Znajduje się on niedaleko starego miasta, jest to więc dogodna lokalizacja podczas zwiedzania.
Jak na Estonię przystało, proces rezerwacji odbył się bez problemu, można było wybrać opcję płatności na miejscu. Strona, sam pokój oraz komunikacja z mistrzem gry odbywała się w języku angielskim.
Legenda głosi, że w opuszczonym sierocińcu za miastem, głęboko w lesie, dyrektor składał ofiary z dusz dzieci diabłu w zamian za uzyskanie nieśmiertelności. Przez wiele lat nikt nie odważył się wejść do opuszczonego budynku. Kiedy jednak zdecydowaliśmy się, aby sprawdzić, czy legenda jest prawdziwa, okazało się, że wejść do sierocińca jest łatwo, wyjście natomiast to już inna para kaloszy… jeżeli nie zrobimy tego w 75 minut, nasze dusze podzielą los dzieci.
Sam pokój zrobiony jest bardzo dobrze, ciekawy wystrój oraz efekty świetlne dobrze budują nastrój i widać, że jest to escape room nowej generacji, który korzysta z nowych rozwiązań. Trzeba dobrze szukać i kombinować. Czasem nie jest łatwe z uwagi na dosyć głośne efekty dźwiękowe.
Pomieszczenia nie są duże, dlatego też 4 osoby to maksymalna rekomendowane liczba graczy. My w dwie osoby bawiliśmy się bardzo dobrze i jest to pokój, który można zdecydowanie polecić fanom horrorów, którzy mają już jakieś doświadczenie w escape roomach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz