Nieodłącznym elementem zwiedzania obcych krain jest też sprawdzenie, jak wyglądają tam escape roomy. Skuszeni reklamą, którą zobaczyliśmy na rikszy w centrum Rygi, zdecydowaliśmy się odwiedzić jeden z nich, zwłaszcza że znajdował się w miarę niedaleko od naszego hotelu.
Problemy pojawiły się już na etapie rezerwacji, kiedy system nie chciał zaakceptować naszej płatności. Na szczęście po napisaniu e-maila udało się zrobić rezerwację z płatnością na miejscu.
Pomysł na escape room wydaje się dość ciekawy. Pasażerowie zamknięci w samolocie, kilkanaście tysięcy metrów nad poziomem morza muszą znaleźć sposób, żeby bezpiecznie wylądować, gdyż piloci zdecydowali się na wcześniejszą ewakuację.
Sama rozgrywka też mogłaby być interesująca, w pokoju zostały zainstalowane całkiem nowoczesne rozwiązania techniczne, a wystrój, chociaż dość ascetyczny, był dobrze dostosowany do charakteru escape roomu. Tutaj też niewielkim kosztem można byłoby zmienić kilka elementów.
Niestety, należało tutaj zastosować tryb przypuszczający, ponieważ z jakiegoś powodu pokój nie działał poprawnie i konieczne było kilkukrotne resetowanie urządzeń co wiązało się z wejściem mistrza gry do pokoju i mocno psuło to immersję.
Podsumowując, pokój ten ma potencjał. Został on, niestety, zmarnowany przez źle działające urządzenia i podzespoły. Szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz