czwartek, 18 lipca 2019

W cieniu piramid.


Wyjście Awaryjne wiedziało od dawna jak nas do siebie przyciągnąć. 


Cela nr 4, będąc pierwszym pokojem, jaki tam odwiedziliśmy, upewniła nas, że wracać tam będziemy. Przeprowadzka na Domaniewską 37A dodatkowo sprawę ułatwiła, gdyż komfort dojazdu z każdej części Warszawy jest o wiele większy. 

Tym razem udaliśmy w podróż w czasie do roku 1936. Wyruszamy do Egiptu,  by zbadać zamiary niemieckiego wojska, które w jednym z rejonów prowadzi prace archeologiczne. Ścigamy się z szalejącą burzą piaskową i badaczami,  którzy w każdej chwili mogą wrócić do swojego obozu…. Niezaprzeczalnie ogromnym plusem Wyjścia Awaryjnego jest budowanie klimatu, w który wpada się na samym początku i pozostaje się w nim aż do momentu, gdy drzwi na nowo się otwierają i wracamy do naszej codzienności. Nie inaczej było tym razem. Zamknięci w niemieckim namiocie zaczynamy poszukiwania. Cokolwiek, co pomoże nam poznać ich tajemnicę… wiemy tylko jedno – mamy omijać piramidy, w których czai się starożytne zło… czy na pewno? 


O pokoju można napisać naprawdę dużo, ale granica między recenzją a odkrywaniem tajemnic jest bardzo cienka, powiemy więc tyle – to pokój, w którym czuje się obecność pradawnych mocy, to miejsce z charakterem, mroczne, gdy trzeba i zaskakujące w innych momentach, miejsce całkowicie bez kłódek – elektronika prowadząca gracza jest o wiele bardziej atrakcyjna. Czasem trzeba się nagłowić, nieraz postawić na dokładną obserwację, a i współpraca z towarzyszami jest na wagę złota. 

Godzina mija bardzo szybko, grupy 4-5 osobowe będą miały co robić przez cały czas trwania rozrywki, a także rodziny z dziećmi znajdą tu świetną atrakcję…
Jednym słowem – Wyjście Awaryjne to obowiązkowe miejsce na mapie Escape Roomów, a przecież Piramidy to tylko jeden z ich 4 pokoi do odwiedzenia….



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz